piątek, 22 lutego 2013

Ballada o skrzypku Skwierku i psach z Wyspy Spichrzów

Ballada o skrzypku Skwierku i psach z Wyspy Spichrzów

Autor: Jacek JakubowskiWykonawca : Gdańska Formacja Szantowa


Lśni w sercu Gdańska wyspa co
Jak skarbiec jest chroniona
Tam kupców sny- to tam
Nadzieja zysków ich złożona
„Niedźwiedzi Taniec”, „Szara Gęś”
od ziarna w szwach pękają
a w innych spichrzach sukno, wosk,
konopie, len składają.
      Co kupcom mąci sen?
      Jaka obawa serca ściska?
      Czy ogień nie zakrada się
      Lub złodzieja ręka śliska.

      Mają kupcy wszak obronę
      Drży przed nią miasto całe:
      Potężne psy od głodu i
      Z wściekłości oszalałe.

            Nie chodź człeku Wyspą nocą
            Trzeźwy czy pijany
            Żebyś nie był człeku tam
            Od bestyj rozszarpany
                  Bo tam już warczy wielki pies
                  Co nigdy nie czuł kija
                  I groźnie szczerzy kły
                  Tak ułożony by zabijać
                  Zła czarna suka czai się
                  Z płonącym piekłem w oku
                  A reszta sfory wyje
                  I tylko ślepia świecą w mroku

Znacie wszyscy te wieczory
Po dniu spracowanym
Gdy człek z człekiem zejdzie się
Nad piwem dobrze lanym
Bywają w Gdańsku takie dni
Gdy głośniej gra muzyka
I piwo piękniej pieni się-
To Jarmark Dominika
      I bieży kupiec, bieży łyk
      Bo każdy chce usłyszeć
      Jak nad Motławą słodko brzmią
      Skwierkowych dźwięki skrzypiec

Znacie wszyscy te wieczory
Gdy grosza nikt nie liczy
Gdy coraz nową beczkę wciąż
Wytacza się z piwnicy
Na Skwierka skrzypiec głos topniało
Twarde kupców serce
I częściej niżby chcieli
Poglądali ku sakiewce
      A Skwierk- skrzypcowy tawern król-
      Z ochotą im przygrywał
      I pęczniał jego trzos w strumieniach
      Jopejskiego piwa.

Znacie wszyscy te wieczory
Godziny pogubione
Gdy nie pamięta chyba nikt
Gdzie dom ma, czy ma żonę?
Skwierkowy smyczek strąca nuty
Pożegnalnej pieśni
A karczmarz radzi „Nie idź Wyspą,
Na stole tu się prześpij”
      Roześmiał się Kaszuba Skwierk:
      „Nie straszne mi bestyje
      Cyganka tak wróżyła, że
      Starości zdrów dożyję”

      Nie chodź Skwierku, Wyspą, nie chodź
      Nie chodź tam kochany
      Żebyś nie był, Skwierku, nam
      Od bestyj rozszarpany
            Bo tam już warczy wielki pies
            Co nigdy nie czuł kija
            I groźnie szczerzy kły
            Tak ułożony by zabijać
            Zła czarna suka czai się
            Z płonącym piekłem w oku
            A reszta sfory wyje
            I tylko ślepia świecą w mroku

Znacie wszyscy takie noce
Gdy w żyłach krąży trunek,
Gdy wszystko jest możliwe, gdy
Trza światu nieść ratunek
Już Skwierk przechodzi Krowi Most
Już wspina się na bramę
Choć ledwo stoi tuli swe
Skrzypeczki ukochane
      I patrzy Skwierk- a w mroku lśni
      Wściekłością sfora oczu
      I słyszy Skwierk- nadchodzi śmierć
      W psich gardłach już bulgocze.

            „Zagram jeszcze zagram sam
            Ostatnią życia nutę”
            Po kamieniu płynie krew
            Rozdartym cieknie butem

            „Zagram jeszcze zagram sam
            Maryjo! Janie święty!”
            Na zadach poprzysiadał zwierz
            Chowając groźne zęby

                  I pilnie słucha wielki pies
                  Co nigdy nie czuł kija
                  I tylko łeb przekrzywia i
                  Wzrok groźnie w Skwierka wbija
                  Zła czarna suka cała drży
                  Z płonącym piekłem w oku
                  A reszta sfory wyje by
                  Dotrzymać skrzypcom kroku.

Znacie wszyscy takie noce
Gdy strachu macki czarne
Nie dają spać, niepokój zły
Spisuje noc na marne
Nad śpiącym Gdańskiem niesie się
Piekielne, mroczne wycie-
Pewnikiem sfora z Wyspy rwie
Z jakiegoś głupca życie
      I bieży kto nie boi się,
      Kto ciekawością gnany
      Poganiacz psów rozwija bicz
      Przekręca klucz u bramy

      Patrzcie ludzie patrzcie złoci-
      Widok to niezwykły:
      Na kamieniu, na narożnym
      Skwierk i jego skrzypki

            I pilnie słucha wielki pies
            Co nigdy nie czuł kija
            I tylko łeb przekrzywia i
            Wzrok groźnie w Skwierka wbija
            Zła czarna suka cała drży
            Z płonącym piekłem w oku
            A reszta sfory wyje by
            Dotrzymać skrzypcom kroku.

Nad Wyspą pierwszy słońca blask
Dzień nowy zapowiada
Skwierkowe ręce mdleją już
Na piersi głowa spada
I budzi Skwierka nagły ból
Kły znów się wbiły w łydkę
Ostatniej piosnki kilka nut
Oddala śmierć na chwilkę
      I widzi Skwierk- czy mu się śni?
      Człek jakiś w ranną porę
      I słyszy Skwierk jak bicza świst
      Rozgania dziką sforę

            Podkula ogon wielki pies
            Co nigdy nie czuł kija
            I groźnie szczerzy kły
            Wciąż jest gotowy by zabijać
            Zła czarna suka cofa się
            Onieśmielona świtem
            A reszta sfory wyje gdzieś
            Chowając się przed biczem.

Znacie wszyscy takie dni
Że lepiej się nie budzić
Gdy głowa pęka, suszy, mdli
I kiedy wstyd do ludzi…
Skwierkowe rany zgoją się
I duma obolała
Lecz tam, na Wyspie duszy część
      Na zawsze już została
      Na zawsze też została mu
      W skrzypeczki wiara żywa
      To już Skwierkowej pieśni kres-
      Polejcie grajkom piwa!

      I niech nas cieszy monet blask
      Tak hojnie ku nam słanych
      A was niech zawsze chroni Bóg
      W dobroci nieprzebrany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz