Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kaczmarski Jacek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kaczmarski Jacek. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 maja 2011

Spotkanie w porcie

Spotkanie w porcie

Autor: Jacek KaczmarskiWykonawca : Kaczmarski Jacek
W Amsterdamie statek nasz na wyładunku był A
Człowiek do roboty nie miał nic, więc w porcie pił A E
Piję, po obcemu nie rozumiem, nudzę się A D
Kiedy jakiś czarny siada koło mnie A E7 A

- Amerika - mówi do mnie, zrozumiałem D A
Rozejrzałem się i mówię - Sowietskij Sojuz. E A
- Soviet Union - on się cieszy, ja do pełna mu nalałem D A
Jak raz swoich nie było, więc był pełny luz A E7 a

Po ichniemu nie rozumiem, on po ludzku też
Lecz jest wódka, więc jest tłumacz, przy niej mów, co chcesz. A E
Postawiłem po sto gram, niech Negr widzi, że gest mam A D
Jemu przecież w Ameryce ciężko jest A E7 A

   On tymczasem mówi - Stany Zjednoczone E A
   To największe państwo z wszystkich świata państw E A
   W bankach złota ma zasoby niezliczone E A
   Chcesz z nim zacząć, to już nie masz żadnych szans E A

   A ja na to - Kreml w niebo śle rakiety E A
   Bez wysiłku wielkich rzek zawraca bieg E A
   Żal mi ciebie lecz niestety
   Również trudny kunszt baletu
   Najlepiej posiadł on na planecie tej E a

Przyszło potem do rozmowy po gram dwieście chęć
Wyjaśniłem mu, że jest ofiarą klasowych spięć
Lecz Murzyna marynarski umysł wciąż w ciemnościach trwał
I na światły wywód mój odpowiedź dał:

   - U nas jest na głowę po dwa samochody
   Zbudowaliśmy najwyższy świata gmach
   Nasza demokracja daje nam swobody
   Których oczekuje cały świat we łzach

   A ja na to - my w niebo ślem rakiety
   Bez wysiłku wielkich rzek cofamy bieg
   Żal mi ciebie, lecz niestety
   Również trudny kunszt baletu
   Najlepiej posiedliśmy na planecie tej

Szybko nabierała tempa ta wymiana zdań
Ale nie chciał Negr zrozumieć co jest dobre dlań
Postawiłem po gram trzysta myślę - teraz zgodzi się
Ale on choć ledwie mówi jednak mówi mnie:

   - Ja posiadam wielki kanion Colorado
   Delfinów język też rozszyfrowałem ja
   U mnie Niagara jest największy z wodospadów
   I gwiazd pięćdziesiąt moja flaga ma

   A ja na to - ja w niebo ślę rakiety
   Bez wysiłku wielkich rzek zawracam bieg
   Żal mi ciebie lecz niestety
   Również trudny kunszt baletu
   Najlepiej ja posiadłem na planecie tej!


1788

1788

Autor: Jacek KaczmarskiWykonawca : Kaczmarski Jacek
Ta pierwsza morska podróż do Australii! F B
Łotry przy burtach, prostytutki w kojach - F C
Wszyscy się bali, łkali i rzygali F B
W drodze do raju. Przewrotności Twoja F C
Panie, coś w jeszcze nam nieznanych planach d g
Miał czarne diabły strzegące wybrzeży d a
Edenu, który przeznaczyłeś dla nas, B C F
A w który nikt, prawdę mówiąc, nie wierzył! B C d

Czym żeśmy, marni, zasłużyli na to?
Ten, co zawisnąć miał za kradzież płaszcza -
Płakał nad swoją niechybną zatratą;
Nie widział Ciebie w robaczywych masztach
Statku, co tylko był więzieniem nowym;
Tej, co kupczyła ciałami swych dziatek -
Ani przez mgnienie nie przyszło do głowy,
Że to nadziei - nie rozpaczy statek.

Niejeden żołnierz z ponurej eskorty
(Bo czym się los ich od naszego różnił?)
Wiedział, że nigdy już nie ujrzy portu,
Gdzie go podejmą karczmarze usłużni
I płatne dziewki; że zabraknie rumu
Zanim do celu przygnasz okręt szparki.
Z marynarzami pili więc na umór
I - wbrew zakazom - grali o więźniarki.

Prawda, nie wszyscy próby Twe przetrwali,
Ale taż ciężkoś nas doświadczył, Panie:
Nie oszczędzałeś nam wysokiej fali,
Za którą mnogim poszło w oceanie
Zakończyć żywot; innym dziąsła zgniły,
Wypadły zęby, rozgorzały wrzody...
Więc znaczną nasz zielony szlak mogiły
Szkorbutu, szału, francuskiej choroby.

Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach
Ciał nieszczęśników - oprócz Ciebie, Boże.
Ich żywot grzeszny epitafiów wzbrania,
Lecz - ukarani. Więc wystarczy może,
Żeś się posłużył straszliwym przykładem:
Oni naprawdę dotarli do piekieł,
A umierając nie wierzył z nich żaden,
Że w swym cierpieniu umiera - człowiekiem.

Ląd nam się wydał niegościnny, dziki;
Łotr bez honoru, kobieta sprzedajna
Z dnia na dzień - jak się stać ma osadnikiem
Nieznanych światów? Bo rozpoznać Raj nam
Nie było łatwo; znaleźć w sobie siłę,
Wbrew przeciwnościom, bez słowa zachęty
By mimo wszystko żyć - nim nam odkryłeś
Kraj szczodry w zboże, złoto i diamenty.

Łajdacki pomiot, łotrowskie nasienie d g
Czerpiąc ze spichrza Twoich dóbr wszelakich - d a
Choć tyle wiemy własnym doświadczeniem: B C F
W nas jest Raj, Piekło - d B
   I do obu - szlaki. F C (d)