Ballada o syrenie okretowej | |
Gdy nasz statek szedł na dno, | a e |
Martwił się tym mało kto, | F G a |
Co tam jeden statek mniej, jeden więcej. | F G C a |
Zresztą miał opinię złą, przeznaczony był na złom, | F G C a |
Już armator go skreślił w swojej księdze. | F G a |
Gdy wiatr hulał, a deszcz siekł, tak jak sito kadłub ciekł, | |
Trzeszczał każdy dyl w nim, każdy gnat, | |
Krzywy komin sadzą wiał, wodę tak jak gąbka brał, | |
Stara łajba, stare pudło, stary wrak. | |
Pływaliśmy tyle lat, zwiedziliśmy cały świat, | |
I trzeba było zejść z tego statku. | |
Najpierw Dany, potem Jim, ja zeszedłem razem z nim, | |
Dalej Billy i szyper na ostatku. | |
Odpływała z nami łódź, szyper krzyknął: "Wiosła rzuć, | |
Gwizdkiem mu ostatni salut dajmy!" | |
Poszedł z wiatrem ostry dźwięk, a ze statku nagle jęk, | |
Jęk syreny pełen smutku, pełen żalu. | |
Nikt nie został przecież tam, on oddaje salut nam, | |
On nas żegna, tak jak zwyczaj każe. | |
Jeszcze komin w górze tkwi, jeszcze chwila i już znikł, | |
I bez statku zostali marynarze. | |
Słowem się nie ozwał nikt, mechaniczny może trik, | |
Gdy dociekniesz i tak nic Ci nie pomoże. | |
Jak siedliśmy wtedy pić, tak pijemy aż do dziś, | |
Czasem dziwne rzeczy dzieją się na morzu. | |
Największy śpiewnik szantowy - ponad 1900 utworów. Większość z chwytami na gitarę, a także z wideo.
wtorek, 31 maja 2011
Ballada o syrenie okretowej
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz