wtorek, 21 sierpnia 2012

Cholernie daleko do...

Cholernie daleko do...

Autor: Mirosław KowalewskiWykonawca : Zejman i Garkumpel
   Ot, zwykły dzień półżaglem przecięty,
   Wcale nie taki długi rejs.
   Z szuwarów w szuwary do wody przygiętych
   I tyle dobrze znanych miejsc.

      Na skrawku nieba wyciętym przez bulaj
      Zamieszam masztem zupę z gwiazd.
      Znów fala za falą do burt się przytula
      I tak cholernie, na szczęście cholernie,
      Na szczęście cholernie daleko do miast.

   A w maszty noc znów wplata księżyc,
   Na wodę srebra sypnie garść.
   Pijane żurawie deszczowej tawerny
   Próbują krzykiem straszyć czas.

      Na skrawku nieba wyciętym przez bulaj
      Zamieszam masztem zupę z gwiazd.
      Znów fala za falą do burt się przytula
      I tak cholernie, na szczęście cholernie,
      Na szczęście cholernie daleko do dnia.

   A blaski świec wypełnią twe oczy
   I dłoniom się spełniła dłoń.
   Ach, zgubić się z Tobą, się Tobą otoczyć,
   Spiesznych oddechów przeżyć sztorm.

      Na skrawku nieba wyciętym przez bulaj
      Zamieszam masztem zupę z gwiazd.
      Znów fala za falą do burt się przytula
      I tak cholernie, na szczęście cholernie,
      Na szczęście cholernie daleko do dna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz