czwartek, 28 kwietnia 2011

Ballada o szkutniku

Ballada o szkutniku

Autor: Witold ZamojskiWykonawca : Zamojski Witold
Raz w piękny i słoneczny dzień, A
Na wiosnę, gdyś zbyt wcześnie wstał, E
Spojrzałeś na morza błękitu cień D A
I w ramiona Cię, tak jak mnie, nastrój nostalgii brał. E E7 A
I pomyślałeś: Gdyby tak ochoczo się wziąć do pracy, A E
Zbudować sobie piękny jacht D
I sprawdzić to, potwierdzić, co A E
Dla Ciebie dzisiaj on znaczy. E E7 A

Ref:
   A Ty zęzy liż i burty drzyj, C
   I niech Cię laminatu zżera tęgi smród, G
   A w nosie stale kręci mahoniu pył F C
   I młotek w palec, drzazga w oko, G
   Gwóźdź w kolano, piła w rękę, bylebyś z bólu wył. C

Po latach piętnastu powstanie bryg,
Z wyglądu będzie istny cud,
Lecz wtedy powie inspektor Styk:
"Ten jacht i tak po morzach wspak pływać nie będzie mógł."
I znowu starej prawdy sens nabiera realnych treści,
Bo nawet jeśli nie ma co jeść,
To refren ten, jak superman
Zwycięży i zaszeleści.

Lecz może przypadkiem zdarzyć się,
Że biurokracji miniesz zło.
Przypuszczasz, że to drogi kres,
Lecz mylisz się, bo nie minie Cię kolejnej próby tło.
W Warszawie kilku panów jest
Zamkniętych koło kina "Moskwa"
I oni wciąż, jak jeden mąż
Zakazu wydadzą rozkaz.

W następnych trzech latach przekonasz ich,
Że słuszną drogą kroczysz w przód.
Lecz nagle mundur, zielony w główkach mnich,
Poleci on zawrócić stąd i poprzynosić druków w bród.
A kiedy księżyc przyprószy zarost twój,
Zostaniesz sam na sam z żywiołem.
Bo przez całą noc, korników moc
Zostawi Cię na morzu z kołem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz